RSS

Archiwa tagu: Nha Trang

Hoi An

Opuscilismy piekne plaze Nha Trang. I tu kolejne doswiadczenie w podrozowaniu. Jechalismy do Hoi An sleeping bus’em. Tym razem za nasze rowerki musielismy zaplacic tyle samo co za miejsce w autobusie. Mielismy jednak szczescie, bo rowery zostaly kulturalnie zapakowane do luku razem z naszymi bagazami. Pozostali pasazerowie nie mieli tyle szczescia – ich torby musialy isc do srodka autobusu, poniewaz luk bagazowy wykorzystywany jest przez lokalsow do przewozu towarow. Byli rowniez i tacy, ktorzy na miejsca lezace sie nie zalapali, w zwiazku z czym podrozowali lezac w przejsciu miedzy siedzeniami 🙂 Ale to i tak luksus, bo jest Tet i generalnie ciezko dostac miesjce w jakimkolwiek srodku transportu.

Do Hoi An dotarlismy z samego rana i od razu ruszylismy na zwiedzanie miasta, ktore w przewodniku bylo bardzo zachwalane. Nie rozczarowalismy sie, bo miasteczko jest rzeczywiscie bardzo ladne. Jest zupelnie inne w porownaniu do tego, co do tej pory widzielismy, poniewaz jest w nim sporo wplywow chinskich i japonskich. Niskie stare domy z ciekawymi fasadami i dachami. Bardzo ladne swiatynie z kolorowymi smokami. Male sklepiki z roznego rodzaju pamiatkami i kolorowymi obrazami. Wszystko to tworzy bardzo fajny klimat, a spacer uliczkami jest bardzo przyjemny. Po zmroku miasto wygladalo jeszcze ladniej, poniewaz bylo udekorowane z okazji Tet. Kazda uliczka starego miasta, kazdy sklepik czy knajpa byla oswietlona lampionami. Mysle, ze jak na razie bylo to najladniejsze miasto jakie odwiedzilismy w Wietnamie,

 
Dodaj komentarz

Opublikował/a w dniu 22 stycznia 2012 w Wietnam

 

Tagi: , , , , , , ,

Plaża, dzika plaża ….

Da Lat miasto bardzo przyjemne, ale popołudniowe ulewy średnio przypadły nam do gustu. Po krótkim odpoczynku (tylko 100 km i to bez bagażu po okolicznych górach) ruszyliśmy w stronę wybrzeża do Nha Trang. Motywacja pokonania 150 km w jeden dzień była spora, bo czekały na nas szerokie i piaszczyste plaże oraz ciepła woda morza. Zanim jednak tam dotarliśmy czekało na nas sporo pogodowych niespodzianek.

Wyjeżdżając z Da Lat mieliśmy całkiem przyjemną rowerową pogodę. Słońce za chmurami, temperatura koło 20 stopni … nic tylko kręcić pod górę. Sytuacja zmieniła się diametralnie, gdy wjechaliśmy w las deszczowy. Pojawiła się gęsta mgła, widocznosc spadla do kilku metrow, na naszych okularach zaczela osadzac sie warstwa wody, a z kaskow splywac calkiem solidna rzeka 🙂 Ciezko sie tak jechalo, biorac pod uwage, ze lokalsi nie zwykli wlaczac przy takich warunkach oswietlenia w swoich pojazdach. Jedyne ostrzezenie to sygnal dzwiekowy. Droga byla na prawde malownicza, mijalismy przepiekne wodospady (dziwne ze tutaj nie przyjezdzaja wycieczki) i gesty las. Szkoda tylko ze doliny zasnute byly w calosci mgla i nie moglismy podziwiac widokow.

W takich warunkach dotarlismy na przelecz. Podobno jest ona najwyzsza w Wietnamie – z naszych przypuszczen i relacji miejscowyc – ok. 1800 m n.p.m) Szczesliwi, ze to juz koniec podjazdu zaczelismy 35 kilometrowy zjazd. Zapaleni kolarze na pewno zdziwia sie tym co teraz napisze – zjazd nie byl przyjemny 😦 Z powodu mgly, potem ulewnego deszczu (nota bene cieplego jak letni prysznic), wielu zakretow i naszych bardzo ciezkich rowerow, wiekszosc czasu zaciskalismy hamulce. Zaciskalismy je na prawde mocno, bo po kilku kilometrach mielismy zdretwiale palce, a jak sie potem okazalo klocki hamulcowe praktycznie cale  sie wytarly.

Na szczescie jak wszystko i zjazdy sie kiedys koncza (nie sadzilam, ze kiedys uciesze sie z konca zjazdu) i to do tego knajpa oraz malym przejasnieniem na niebie. Dalej juz jechalismy w ludzkich warunkach, bo towarzyszyla nam jedynie mala mzawka 🙂 a Nha Trang powitalo nas sloncem na koniec dosc wyczerpujacego dnia.

Nha Trang przypadlo nam do gustu. Plaza bardzo ladna (chociaz nie dzika), duzo knajpek i swietna indyjska restauracja. Do tego – jak na wietnamskie warunki – cisza i spokoj. Na prawde bardzo mile miejsce.

 
1 Komentarz

Opublikował/a w dniu 20 stycznia 2012 w Wietnam

 

Tagi: , , , , , ,